wtorek, 13 stycznia 2015

[Biedronka] Rysio Snajper - Kurt Vonnegut

To nie jest najlepsza książka Vonneguta. Mówię to z pełną świadomością człowieka, który żadnej innej jego autorstwa nie czytał. Jeśli ta jest najlepsza, to po żadną inną sięgać nie warto.


Co to: Czarna komedia o zbrodni i karze. Tak reklamuje wydawca. Czarny humor trzeba chyba zostawić Anglikom, bo są w nim mistrzami. Vonnegut nie jest (przynajmniej w tym przypadku).

Co autor miał na myśli: Rudy Waltz jest narratorem tejże opowieści i to jego  życie i twórczość jest osią wydarzeń. A trzeba przyznać, że w jego rodzinie dzieje się dużo. Rodzina to liczna, każdy jest w pewnym stopniu oryginałem i czytając skojarzyło mi się to z pewnym dowcipem, który to przytoczę na końcu.

Do tej pory możecie odnosić wrażenie, że książka jest tragiczna, jednak tutaj zawołam za Władysławem Jagiełłą "wstrzymać ciężkie hufce, nie oni pierwsi". To nawet dobra książka, tylko jakaś tak niedokończona.

Po pierwsze: ma się wrażenie jakby autor miał świetny pomysł na całość, mocno się rozpędził w pisaniu i nagle stwierdził, że nie wie o czym dalej tu klepać. Tak do połowy książkę czyta się bardzo dobrze, a potem co najwyżej przeciętnie.

Pod drugie: skojarzył mi się "Forrest Gump". Mamy tutaj człowieka z dość osobliwym życiorysem, no bo kto może się pochwalić faktem, że jego ojciec i Hitler byli serdecznymi przyjaciółmi? Jednak nie ma tutaj żadnego pazura, żadnego wyrwania z butów, nagięcia rzeczywistości jak to w przypadku Gumpa. Przypomina to trochę dowcip zasłyszany na imprezie u cioci: jak wujek go powiadał, był super, ale gdy sami go opowiadamy, to jest jakiś taki kiepski. Cała historia właśnie jest tak podana, jakby autor nie umiał jej odpowiednio opowiedzieć.

Co zachwyca: Momentami bardzo fajnie pisana książka. Jest kilka głębokich przemyśleń o sensie życia. Motyw artystycznego romansu ojca bohatera z Hitlerem mistrzowsko podany.

Co przeszkadza: Mamy wrażenie, że można to wszystko było lepiej napisać.

Warto?: "Rzeźnia nr 5" to podobno arcydzieło. Dlatego też wyruszam na poszukiwanie tej książki, a wy sami się zastanówcie, czy wolicie zaczynać, podobnie jak ja, przygodę z Kurtem Vonnegutem od przeciętnego "Rysia snajpera", czy też może od takich dzieł jak wspomniana "Rzeźnia nr 5" czy "Śniadanie mistrzów".



Bonus: Zacytuję jeden akapit, który bardzo mi się spodobał i w pewnym sensie oddaje nastrój książki:
Ty, ja, twoja matka i twój brat wywodzimy się z solidnej pozbawionej wrażliwości, wyobraźni i wdzięku, jołopowatej niemuzykalnej niemieckiej rasy, której zaletą jest to, że nie ustaje w pracy. Masz przed sobą człowieka, któremu schlebiano, którego okłamywano i któremu przeszkodzono w wypełnianiu jego prawdziwego przeznaczenia, czyli życia w świecie biznesu, świadczenia niewdzięcznych, ale pożytecznych usług swojej społeczności. Nie odrzucaj swego przeznaczenia w sposób, w jaki ja to uczyniłem. Bądź tym, do czego zostałeś stworzony. Bądź farmaceutą!

Zazwyczaj wydawca podaje na okładkach wyjątki z recenzji, w przypadku autorów amerykańskich z The New York Times na przykład. Tutaj jest podobnie, ale nie ma nawiązań do tejże książki, tylko enigmatycznie "O twórczości Vonneguta". Czyżby za oceanem nikt nie rozpływał się w zachwytach na tym dziełem?
Jednego jestem pewien, ciężko wydać 10 zł lepiej, jeśli jest się licealistką i chce się wyglądać na światową intelektualistkę. Z tą książką pod pachą mamy to zagwarantowane!

Aha, miał być dowcip. No to bum, jakoś mi się ten dowcip skojarzył. To bardzo luźne skojarzenie. No ale miało być męskie spojrzenie...
Uwaga. Jest sprośny, obrzydliwy, ale należy do amerykańskiej klasyki "Stand Up Comedy". Uwaga - 18+. I po angielskiemu. i naprawdę nie dla każdego.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz