Może jeszcze jest ktoś, kto nie zdecydował, czy iść na
ekranizację książki do kina. No to ja wam powiem, tu nie ma nad czym myśleć, tu
trzeba iść i dobrze się bawić.
Panie Bookmistrz, a co pan radzisz, czytać wcześniej czy nie
czytać?
Zawsze czytać. Znam tylko jeden przypadek filmu lepszego od książki,
czyli "Wojna Polsko - Ruska...". Czytać, a i tak się będziecie dobrze
bawić.
Panie Bookmistrz, przecież wtedy będę wiedział, kto zabił!
Tak, ale film trwa 90 minut, a książkę czyta się trochę dłużej, zatem chyba
lepiej nie psuć sobie zabawy podczas tych kilkunastu godzin lektury, prawda?
Co nas czeka w kinie, zapytacie? W kinie czeka na nas dowód
na to, że Polak potrafi zrobić bardzo dobry film. Film dopieszczony. Pomińmy
sprawy oczywiste: obsadę, scenariuszu i cały ten PR. Film mnie tak naprawdę
zaskoczył w następujących aspektach:
- ujęcia - to są po prostu obrazy, które zapadają w pamięć. Czujemy w kinie, że film nie był robiony w pośpiechu, że zadbano o pierdołki i szczególiki.
- napisy początkowe - dziś pojawia się tendencja do unikania napisów początkowych, majstersztyki rodem z Bonda odchodzą do lamusa. W "Ziarnie prawdy" napisy początkowe wywarły na mnie chyba większe wrażenie, niż cały film. Genialne.
- muzyka - dla mnie ideałem muzyki filmowej jest podkład, który w filmie nie przeszkadza, a mimo to zauważamy jego obecność i sobie myślimy: "ale zajebista muzyka". Tak jest tutaj. Poziom światowy.
- cała reszta - nie będę się tutaj rozwodził nad grą aktorską, dialogami i takimi tam. Jest lepiej niż dobrze.
Napisałem krótko o tych elementach, które na mnie wywarły
największe wrażenie i które nie mają związku z książką jako taką. Obszerne
recenzje każdy będzie sobie mógł każdy czytać do woli, gdyż jest ich bez liku.
Słowem podsumowania: film wgniótł mnie w fotel i z przyjemnością obejrzę go jeszcze raz.
Słowo dla mieszkańców Sandomierza: Jako mieszkaniec Sandomierza muszę
wspomnieć o kilku sprawach, które zwyczajnego widza nie zainteresują.
Nie czepiajmy się, że Szacki w filmie idzie schodami, które
nie prowadzą tam, gdzie go zaprowadziły. To szczególiki.
Czepiajmy się tego, że nie pozwolono kręcić scen we wnętrzu
Katedry.Twórcy starali się oddać jej charakter, wyszło nawet nieźle. Pewnie by plebanowi
korona z głowy spadła, gdyby wpuścił filmowców do środka.
Podziękujmy twórcom za takie niuanse, na które może nie
zwróciliście uwagi. Szacki siedzi w swoim biurze i słychać zegar ratuszowy
wybijający godzinę. Drobna rzecz a cieszy.
Na szczęście mamy nowego burmistrza i nasz były włodarz, pan
Borowski, nie będzie mógł się grzać w blasku sławy filmu i książki, co pewnie
by miało miejsce. Tak, pamiętamy, że wycofał się pan z jej promocji. Pamiętaliśmy
podczas wyborów. Zapewniam.
Dużo dobrego słyszałam o Miłoszewskim i jego książkach, jak przeczytam "Ziarno prawdy" to zabiorę się za film. A sądząc po Twojej recenzji warto :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Mz.Hyde
Warto. Co do książki, to muszę przeczytać po raz drugi, aby rzetelnie ocenić, pamięć już nie ta.
OdpowiedzUsuń