Nie wiem, co jest bardziej ciekawe: losy głównej postaci
tejże książki, czy losy samej książki. Oceńcie to sami.
Co to: SF.
Co autor miał na
myśli: Mark Watney to człowiek, który ma niewątpliwy zaszczyt być pierwszym
człowiekiem, który umrze na Marsie śmiercią głodową. Miał też zaszczyt w
ostatnich dniach zostać pierwszym człowiekiem, którego podczas burzy piaskowej
na Marsie trafiła przelatująca antena odrzucając go od statku, a co za tym
idzie, pierwszym człowiekiem zostawionym na Marsie przez swoją własną załogę. Pech sprawił, że utknął
na Marsie, a reszta świata nie ma o tym pojęcia, są przekonani, że Mark już dawno
gryzie marsjański piasek, stosownie go opłakują. Zarówno załoga, która
uciekając przed burzą piaskową zostawia go na Czerwonej Planecie, jak i NASA,
rodzina i wszyscy znajomi oraz krewni Królika. Mark jednak dochodzi do siebie,
z ulgą stwierdza że przeżył, tylko po to aby dojść do wniosku że wkrótce umrze.
Jest sam na Marsie, zero możliwości kontaktu z Ziemią, ma żywności na rok, a
następna misja załogowa wyląduje dużo później i najpewniej będą mogli podziwiać
jego bielejący szkielet.
Jednak Mark Watney to uzdolniony inżynier (McGyver może mu
buty sznurować), botanik, oraz niepoprawny optymista i żartowniś. Ciężko
określić, który z tych talentów odegra decydującą rolę. W każdym bądź razie
zaczyna się walka człowieka z planetą i zaręczam, będzie to walka fascynująca,
zaskakująca, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji i wzruszeń. Jeśli wydaje się
wam, ze człowiek i planeta nie mogą stworzyć fascynującego widowiska, to jesteście
w błędzie. Ale nie wy pierwsi.
Autor słał swoją książkę do różnych wydawnictw i żadne nie
chciało jej wydać. Zatem umieścił książkę na swojej stronie internetowej,
zbierając w taki sposób sporą grupkę fanów. Pod ich naciskiem zrobił z niej
e-book, który zaczął się sprzedawać za grosze na Amazonie. Okazał się hitem.
Wtedy szybko znalazł się wydawca, a finałem jest film, który reżyseruje sam Ridley
Scott, w główną rolę wciela się Matt Damon. Premiera filmu 25 listopada 2015 r.
Co zachwyca: Bardzo
równo i ciekawie prowadzona akcja. Dużo humoru wysokich lotów, jak i czasem
takiego rynsztokowego, jednak wszystko wyważone.
Co przeszkadza: Język
techniczny. Nie wyobrażam sobie tej książki bez opisów technicznych, są dla
całej akcji niezbędne, bo sprawa ile wodoru można uzyskać z moczu i na ile dni to starczy
jest ważna dla książki. Ale czasem aż głowa boli.
Warto?: Panie
szanowny, droga Pani. Trzeba!
Bonus: Rewelacyjna
książka, świetny bohater główny, ale też i poboczni, szczególne załoga Marka).
Zgrabnie napisana książka, podejrzewam, że film będzie równie dobry.
Skoro niezły humor, to całkiem możliwe, że się za nią wezmę. ;)
OdpowiedzUsuńHumor niezły, strasznie kojarzy mi się z amerykańskimi serialami nowej fali. Czasem wymaga myślenia, ale to SF, to nie jest literatura dla wszystkich :)
OdpowiedzUsuńJest to jedna z nowości książkowych, które muszę koniecznie przeczytać. Bardzo lubię SF, więc mam nadzieję, że mi też się spodoba. Wiedziałam o tym, że pod koniec roku do kin wejdzie ekranizacja książki, ale nie słyszałam o tym, że autor miał aż takie problemy z jej wydaniem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Książkowe Wyzwania
Losy autora mogą być ziarenkiem nadziei dla tych wszystkich, którzy ślą swoje teksty do wydawnictw i nei dostają odpowiedzi. Nie poddawać się!
OdpowiedzUsuń