Pokażcie palcem kogoś, kto filmu "Forrest Gump" nie
zna lub chociaż o nim nie słyszał, widok rzadki niczym dziewica w gimnazjum. Absolutnie
genialny, sześć Oskarów, top 100 wszech czasów, najlepsza rola Toma Hanksa i tak
dalej. Zgadzam się, ale co z książką? Powieść Winstona Grooma przykrył cień
ekranizacji. Czy słusznie? To bardzo trudne pytanie, bo ekranizacja nie jest
typowa.
Co to: Powieść o życiu.
Co autor miał na
myśli: Pierwsze zdanie tej książki mówi o niej wszystko: "Jedno wam
powiem: życie idioty to nie bułka z masłem." Od tego pierwszego zdania
poznajemy świat oczami poczciwego, wesołego i prostego chłopaka z IQ 70. Zdaje
sobie doskonale sprawę z tego, że orłem nie jest, jednak stara się najlepiej
jak może. Sam twierdzi, że w życiu nieźle mu poszło. Fakt, poszło mu nawet
nieco lepiej, niż nieźle.
W tej jednej osobie kumuluje się cały amerykański
sen, czyli kariera, pieniądze, sukcesy sportowe, wielka miłość. Oczywiście
wszystko co dzieje się w życiu Forresta jest całkowicie i zupełnie przypadkowe,
praktycznie każde jego osiągniecie to skutek nieporozumień, dobrych intencji
chłopaka opacznie rozumianych przez innych, krótko mówiąc jeden wielki festiwal
pomyłek. Wszystko opowiedziane specyficznym językiem człowieka z IQ 70, zdania
proste, czasem poprzekręcane słowa. Trochę mi to przypomina
"Konopielkę", która też jest pisana językiem narratora, czyli chłopa
z odciętej od świata wsi.
Przechodzimy od razu do porównania z filmem. Dlaczego? Otóż
jak powstał film? Po zapoznaniu się z obydwoma dziełami nasuwa mi się jedno
porównanie: twórca filmu gdzieś na suto zakrapianej imprezie usłyszał całą historię
opowiedzianą w książce, na drugi dzień postanowił ją spisać, ale pamiętał to
wszystko jak przez mgłę. "Pamiętam, że spotyka prezydenta i jest
śmiesznie, ale jak to do końca było?". Efekt jest taki, że film zachowuje
ogólną ideę książki, czyli sposób narracji, szalone przygody bohatera, jednak
szczegóły są inne. Oglądając film i czytając powieść dostajemy dwie historie
opowiedziane w ten sam sposób i w żadnym przypadku nie będziemy się nudzić.
Różne postacie stają na drodze bohatera, różnie się wszystko układa i różnie
kończy. Są etapy w życiu Forresta pojawiające się tylko w książce jak i tylko w
filmie.
Warto sięgnąć po obydwie pozycje.
Co zachwyca: Język
i sposób narracji, niezwykle szybki i płynny. Było to pewnie spore wyzwanie dla
tłumacza.
Co przeszkadza: W
pewnym momencie autora ponosi taka fantazja, że opowieść przestaje być
wiarygodna. W filmie tak mocno się nie rozbujali.
Warto?: Zdecydowanie.
Zarówno film jak i książka.
Bonus: Mało kto
wie, że książka ma swoją kontynuację.