niedziela, 17 kwietnia 2016

Dziewczyna z pociągu - Paula Hawkins

Krzyknęła na mnie okładka tejże książki słowami Stephena Kinga: "Znakomity thriller. Nie mogłem się oderwać przez całą noc".
Dodatkowo pani Tess Gerritsen wspomaga mistrza słowami "Pasjonująca, pełna napięcia i nieprzewidywalna. Po prostu nie mogłam jej odłożyć. Nie do przegapienia! "
 Mało Wam? No to Lisa Gardner rozwieje wszelkie wątpliwości: "Pomysłowa, pełna napięcia i porywająca! Nie mogłam się domyślić do samego końca". 

Co mówi w takiej sytuacji człowiek, który Kinga ma za króla, a Tess i Lisę za co najmniej za ministrów dobrego kryminału? Kupuję! Kupiłem...


Moje odczucia co do tej książki mogę podzielić na dwa etapy:
Ja pierdolę! Kupuję!
oraz
Ja pierdolę... Po co ja to kupiłem.

Na nic moje wieloletnie doświadczenie życiowe, które powinno ostrzec przed książką dodawaną  dniu premiery do jakiegoś tam czasopisma. Zaufałem trzem autorom i się sromotnie, kurwa, zawiodłem.
Dlaczego przeklinam? Dlaczego?

Otóż uważam za karygodne i poniżej pasa takowe zagranie. Nie było to miłe. Nie chodzi mi o wydawcę, bo kto o zdrowych zmysłach nie wrzuci na okładkę tak mocnych referencji, tylko głupi! Bardziej mam pretensje do Kinga, Gerritsen oraz Gardner. Jeśli szczerze wypowiedzieli sie o tej książce w taki sposób, to stawia poważnie w wątpliwość ich warsztat.
Pani Lisa Gardner nie mogła się domyślić do samego końca zakończenia? Ta, jasne. W połowie książki, nudnej zresztą i do bólu przewidywalnej, wiadomo o co chodzi. Są tu tak zgrane schematy, że aż oczy bolą.
Jeśli dla kogoś to pierwsza w życiu książka sensacja/kryminał to fakt, może czytać ją z wypiekami na twarzy. Wniosek z tego taki, że Lisa Gardner czyta tylko swoje książki.
Pan King jednakowoż mówił kiedyś, że dla pisarza ważne, by cztery godziny dziennie pisać i cztery godziny dziennie czytać. Zatem mam tu niejasne podejrzenia, że cała wypowiedź mistrza mogła brzmieć: Gdybym nie czytał nic innego w życiu, to mógłbym napisać takie zdanie: Znakomity thriller. Nie mogłem się oderwać przez całą noc. Jednak nie mogę z czystym sumieniem tego powiedzieć. Zarwałem cała noc, by przez nią przebrnąć i napisać tą notkę.

Podsumowanie: to nie jest zła książka. Nie jest wybitna, co sugeruje wydawca. Jest takim sobie średniakiem. Główna bohaterka: ni to pies ni wydra. Antagonista? Taki tam. Intryga? Na poziomie "M jak Miłość". Zaskoczenie? TAK. Negatywne po przeczytaniu.
Jeśli nie musicie: nie kupujcie.

Ocena: 5/10.
Może by i było 6/10, ale za srogi zawód jaki mnie spotkał daję 5.